A także bez prac domowych, ćwiczenia gramatyki, w jeden tydzień i bez żmudnych powtórzeń.
Jest taka piękna piosenka zespołu Aerosmith, „Dream On”, co można przetłumaczyć jako „Śnij dalej”, i to tak naprawdę jest najlepsza odpowiedź na pytanie powyżej. Z nauką języka jest jak z każdą trwałą zmianą w naszym życiu – nic nie dzieje się w mgnieniu oka i na pożądany efekt musimy sobie po prostu zapracować. Jednak zamiast martwić się że komunikacja w języku Szekspira to w naszym przypadku mrzonka, lepiej dowiedz się jak podejść do nauki z głową i czego wystrzegać się, aby kolejne podejście do nauki dało wymierne rezultaty.
Cudowne metody nie działają
Pisząc „cudowne” mam na myśli takie, które obiecują błyskawiczne rezultaty przy zerowym lub znikomym wysiłku z naszej strony. Jeżeli wierzysz że wprowadzenie w stan hipnozy czy transu nauczy Cię komunikacji w języku obcym, jeżeli czekasz aż na rynku pojawi się lek, po którego zażyciu opanujesz perfekcyjnie angielski, to niestety muszę Cię rozczarować. It ain’t gonna happen, tak się po prostu nie stanie. Również powszechnie reklamowane zestawy cudownych fiszek nie zadziałają jeżeli po prostu je sobie kupisz, musisz zacząć ich używać, ale one same co najwyżej pozwolą utrwalić poszczególne słówka i zwroty, a i tak samo to nie wystarcza to do sprawnego posługiwania się językiem.
Nie wystarczy zapłacić
Mówi się, że w dzisiejszych czasach można kupić prawie wszystko, może oprócz czasu, zdrowia i miłości. Bardzo często wśród ludzi dorosłych spotykam się z postawą pt. „zapłaciłem to będę nauczony”, czyli sam fakt uiszczenia opłaty za kurs lub lekcje sprawi, że nauczyciel nałoży nam wiedzy do głowy łopatą. Są na świecie nauczyciele, kursy i podręczniki dobre, lepsze i kiepskie, ale łączy je wszystkie fakt, że samo zapłacenie za nie nie sprawia automatycznie że korzystanie z nich cokolwiek nam da. To jak w starym porzekadle: można zaprowadzić konia do wodopoju, ale nie można zmusić go do tego, żeby się napił. Kupując kurs płacisz za wskazanie drogi i zapewnienie narzędzi, materiałów które umożliwią naukę, ale nawet najlepszy kurs nic Ci nie da jeżeli nie zdecydujesz się pić, czyli uczyć się według zaleceń.
Bez Twojego zaangażowania się nie obejdzie
Masz mocne postanowienie żeby uczyć się jak najsolidniej i uzyskać wymarzone rezultaty – brawo, to bardzo ważne na samym początku. Jednak silne przekonanie o tym, że tym razem na pewno będę się uczyć, nie wystarcza. Przede wszystkim musisz wygospodarować sobie czas na naukę i przyjąć, że jest to stała pozycja w Twoim harmonogramie. Po drugie ustal jak wysoko angielski jest na liście Twoich priorytetów – jeżeli gdzieś pomiędzy niedzielnym grillem u znajomych a kupieniem nowych butów na wyprzedaży, może od razu daj sobie spokój i poczekaj na lepszy czas. Podobnie, jeżeli praca naprawdę daje Ci w kość a w życiu osobistym piętrzą się wyzwania i trudności, nie dokładaj sobie na siłę jeszcze nauki. Unikniesz frustracji, jeśli rozpoczniesz starcie z językiem w nieco spokojniejszym okresie.
Zaakceptuj błędy i porażki
To banał, ale musisz zdać sobie sprawę że każde niepowodzenie wcale nie oznacza, że jesteś beznadziejny i nie masz talentu do języków. Zamiast martwić się, że kolejny raz użyłeś złego czasu albo nie mogłeś sobie przypomnieć drugiej formy czasownika „go”, uświadom sobie że każdy błąd z którego zdajesz sobie sprawę, przybliża Cię do osiągnięcia postępu. Ucz się na swoich błędach, zamiast wymierzać sobie za nie karę – spraw by każde doświadczenie związane z nauką było lekcją, z której naprawdę wyciągniesz wnioski.